piątek, 10 kwietnia 2015

-Słucham?-Powiedziała niepewnie dyrektorka.
-Nic, znaczy,ee..-Zaczęłam się jąkać.
-Bardzo mi zależy na tym, abyś mu pomogła. Wszyscy będziemy ci bardzo wdzięczni. Uwierz, nie chcemy go już w naszej szkole, a jedynym
sposobem oprócz wyrzucenia go jest przepuszczenie go dalej-Patrzyła na mnie przekonywująco.
Nie wiedziałam czy w ogóle chce kogoś uczyć, dzielić się z kimś nieznanym i kompletnie niezainteresowanym moją całą wiedzą. Wcześniej udzielałam korepetycji
osobom, które choć trochę znałam.
-W porządku, spróbuje, ale nic nie obiecuje. To wszystko zależy tylko od niego-Odpowiedziałam i wyszłam.
Wróciłam do domu taksówką. Usiadłam w kuchni i samotnie zjadłam lunch. W domu nikogo nie było, mama i tata w pracy a Brad w szkole.
Postanowiłam przebrać się w coś wygodniejszego. Ubrałam legginsy i dłuższą, czerwoną koszule w kratkę. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam
jakieś typowe, bezsensowne teleturnieje. Słyszałam jak tylko co jakiś czas, któryś z członków rodziny wchodzi do domu. Znudzona brakiem ciekawych
programów poszłam do pokoju. Włączyłam laptopa. Popisałam chwile z Mandy i Clary po czym wyszłam na dwór. Umówiłam się o 17 z Tommy'm koło 'naszej'
ławeczki w parku za rogiem.
-Cześć Tommy!-Uśmiechnęłam się do przyjaciela-Jak test?
-Myślę, że źle, ale nie przejmuję się tym-Wzruszył ramionami i usiadł na ławce.
Naszą rozmowę zakłócił telefon od mojej mamy.
-Słońce, gdzie ty jesteś? Przyszedł ten chłopiec, którego miałaś uczyć. Wróć do domu-Powiedziała i rozłączyła się.
Wywróciłam oczami.
-Przepraszam cię, muszę już iść. Do jutra!
Pobiegłam do domu. W progu zdążyłam już zauważyć tego 'chłopca', którego miałam uczyć. Wyglądał, jak zwykle, chamsko. Miał misko opuszczone spodnie i czerwoną
koszulę,podobną do mojej. Powstrzymałam się od złośliwego komentarza. Kiwnęłam tylko, żeby szedł za mną. Weszłam do pokoju kompletnie niezainteresowana.
-Wow, ciekawy pokój-Wyszczerzył się.
-Ta, dzięki-Rzuciłam lekceważąco.
-Jestem Justin, chyba wcześniej się nie przedstawiałem-Wyciągnął rękę.
-Moon-Zignorowałam ją.
Podeszłam do szafki po potrzebne materiały do pracy. Położyłam je na kanapie i usiadłam.
-Na co czekasz?-Spojrzałam się na niego jak na idiotę.
-Już, już-Podniósł ręce w geście obronnym.
-A więc, ani ty, ani ja nie cieszymy się z tego spotkania, wcale nie sprawia mi przyjemności myśl, że mam udzielać ci korepetycji...
-...nie oszukuj się-Przerwał mi z tym pewnym siebie uśmieszkiem.
W mgnieniu oka moja twarz poczerwieniała ze złości.
-Dobra, sorki, kontynuuj-Powiedział, po czym od razu zaczęłam dokańczać moją wypowiedź.
-Chodzi mi po prostu oto, żebyś uczył się też w domu-Odrzekłam z lekceważeniem w oczach.
On w odpowiedzi tylko się uśmiechnął, na co oczywiście wykręciłam oczami. Przez następne 30 min tłumaczyłam temu nieukowi podstawowe
rzeczy związane z astronomią. Pokazałam mu nawet model galaktyki.
-Widać, że bardzo cię to kręci-Powiedział z podziwem.
-Niby rodzinne-Odwzajemniłam lekki uśmiech i od razu skarciłam się za to w myślach.
-Robimy postępy, już się do mnie uśmiechasz-Wyszczerzył się, na co walnęłam go poduszką.
-Na ciebie już czas-Powiedziałam wstając z kanapy.
-Oo zepsułaś taką piękną scenę, prawie jak z filmu-Zrobił minę smutnego pieska.
Po raz 435 wywróciłam na niego oczami.
-Przestań,to serio denerwuje-Wskazał palcem na oczy.
Znowu chciałam to zrobić, ale się opanowałam. Odprowadziłam Justina do drzwi.
-Żegnaj Moon-Uśmiechnął się.
-Cześć-Zamknęłam drzwi, nie odwzajemniając uśmiechu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz