Zbiegłam na dół, aby pomóc babci w sprzątaniu. Moje nogi lekko się uginały, w głowie miałam mętlik.
-Już jestem-Powiedziałam od razu po wejściu do kuchni.
-O, świetnie-Zawahała się babcia, po czym dodała-Coś się stało? Jesteś blada.
Delikatnie poprawiła moje włosy. Poczułam wielką gulę w gardle. Rzuciłam tylko szybkie "daj mi jeszcze minutkę" i pobiegłam
do swojego pokoju. Zadzwoniłam do Justina.
-Halo?
-Co to miało do jasnego Syriusza znaczyć?!
-Uwielbiam jak używasz tych swoich astronomicznych zwrotów-Powiedział, a ja tylko wykręciłam oczami.
-Nie żartuj sobie, co ci odbiło?!
-Myślałem, że dasz się nabrać...
Zamilkł.
-Justin, gadaj co to miało być!-Wydarłam się do słuchawki.
Faktycznie, byłam strasznie wściekła. Nie lubiłam go nawet tak bardzo żeby spotkać się z nim na mieście, a co dopiero się całować.
Miałam dziwne odruchy wymiotne.
-Dobra, to był podstęp.
-Domyśliłam się.
Moje odpowiedzi był przesiąknięte frustracją i gniewem.
-Mam problemy. Poważne.
-O czyli chciałeś udać wielkie uczucie, żebym ci w nich pomogła?!
Myślałam, że moja głowa eksploduje. Wiedziałam, że Justin jest obrzydliwie fałszywym dupkiem, ale czegoś takiego się nie spodziewałam.
-Ja cię przepraszam...
Rozłączyłam się. Byłam tak wściekła, że zaczęłam niszczyć wszystko dookoła. Zbiegłam po schodach do salonu.
-Kochanie, co się stało?-Spytała babcia z wyraźnym zmartwieniem.
Sięgnęłam tylko po kluczyki i nic nie mówiąc wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu. Miałam już ruszać, gdy do auta podbiegła moja mama.
-Dziecko, co ty robisz?!- Miała zaskoczony wyraz twarzy.
-Muszę coś zrobić, mamo, nic mi nie będzie, zaraz wracam.
Zignorowałam jej dalsze próby zatrzymania mnie i wyjechałam z podjazdu. Z piskiem opon ruszyłam w stronę domu Justina.
Ze złowieszczym uśmieszkiem wyobrażałam sobie właśnie jego, kulącego się z bólu po wyjątkowo mocnym prawym sierpowym.
Mijałam już Wall Street, gdy nagle zza rogu wyjechał mi czarny land rover. Za wszelką cenę usiłowałam zahamować na czas, lecz było już
za późno. Ostatnie co pamiętam to dźwięk jego głosu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz