Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Jasne światło raziło mnie po oczach. Podniosłam lekko głowę aby zobaczyć gdzie jestem. Całe pomieszczenie było
wypełnione kwiatami i balonami.
-Jednak nie umarłam!-Pocieszyłam się w duchu.
Rozejrzałam się bardziej po sali. Na szafce obok łóżka leżała kolorowa kartka z napisem "wracaj do zdrowia" a obok list. Wzięłam go do ręki i zaczęłam
powoli otwierać.
'Jest 29 czerwca.."
-O cholera, nie było mnie na zakończeniu!-Zaczęłam lekko panikować.
"...nie wiem skąd moja pewność, że akurat dzisiaj to przeczytasz. Pewnie dlatego, że mam wielką nadzieję, że tak się stanie. Nie było cię na rozdaniu dyplomów.
Okazało się, że byłaś najlepszą uczennicą i dostałaś wyróżnienie. Nie zdziwiłem się, zasłużyłaś. Wszyscy w szkole życzą ci powrotu do zdrowia. Proszę, zadzwoń jak
będziesz na siłach. Tommy"
To było bardzo miłe z jego strony. Uśmiechnęłam się po czym znów poczułam mocny ucisk w okolicach kręgosłupa. Z braku sił postanowiłam się na chwilę zdrzemnąć.
Z całego wypadku pamiętałam wszystko do czasu samego zderzenia. Pamiętałam jaka byłam wściekła na Justina, po tym jak chciał mnie wykorzystać. Pamiętam
jak z wszystkich sił próbowałam opanować samochód. Tyle. Domyśliłam się, że było ze mną ciężko, skoro przez tyle dni byłam nieprzytomna. Nie chciałam
jednak na razie zaprzątać sobie tym głowy.
Usłyszałam ciche wdychanie. Powoli otworzyłam oczy i ujrzałam moją mamę.
-Córcia!-Krzyknęła, na co lekko się skrzywiłam, po czym delikatnie mnie uściskała.
Widziałam łzy i zmęczenie w jej oczach.
-Kochanie, jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś coś cię boli?!- Powiedziała z pełną troską.
-Wszystko okej.
Zmusiłam się na pocieszający uśmiech. Wciąż byłam zmęczona, a ból nie dawał za wygraną. Po chwili do pomieszczenia weszła pielęgniarka.
-Jak się czujesz?-Spytał doktor, którego wcześniej nie zauważyłam.
-Jestem zmęczona-Wydusiłam.
-Nic dziwnego. Straciłaś dużo krwi. Większość obrażeń była w okolicach twojej głowy. Najbardziej ucierpiał kręgosłup, dlatego normą jest to, że może
cię on pobolewać. Zrobiliśmy ci operację, na razie wszystko jest w porządku. Powinnaś teraz wiele odpoczywać. Cieszymy się, że wróciłaś do żywych!
Murphy był jedynym przyjaznym doktorem jakiego znałam. Miał spore poczucie humoru (czego się dowiedziałam w ciągu tygodnia leżenia w szpitalu).
Dziś był dzień wypisu. Z rana musiałam jeszcze zrobić kilka badań i byłam wolna. Cieszyłam się jak nigdy, choć sam pobyt nie był najgorszą rzeczą jaka mnie
spotkała. Dało się przyzwyczaić.
-Gotowa?-Spytał tata biorąc moje bagaże.
W odpowiedzi skinęłam tylko głową.
Widząc w szybie swoje odbicie zauważyłam moje ogromne wory pod oczami i szarą cerę. Wjeżdżając na parking poczułam dziwne uczucie w brzuchu.
Sama nie byłam pewna z jakiego powodu. Wzięłam swoją torebkę i poszłam od razu do pokoju. Położyłam się powoli na łóżku.
-Tutaj masz resztę swoich rzeczy. Jak będziesz czegoś potrzebować to krzycz-Mrugnęła do mnie mama i wyszła.
Wzięłam swojego laptopa, po czym go włączyłam i zalogowałam się na facebooka. Były tam głównie wiadomości od najbliższych znajomych, życzących mi powrotu do
zdrowia. Nie miałam siły aby im wszystkim na razie odpisać. Wylogowałam się i usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę-Zachęciłam.
-Cześć, przeszkadzam?
Był to Tommy. Nic nie odpowiedziałam tylko lekko się do niego przytuliłam.
-Jak się czujesz?
W jego oczach widziałam lekkie zdenerwowanie i troskę.
-Już lepiej, choć wciąż mam zawroty głowy.
Usiedliśmy razem na łóżku i zaczęliśmy rozmowę. O szkole. O znajomych.
-Dzwonił do mnie Justin...-Wypalił Tommy.
-...nie wiem nawet skąd miał mój numer.
Chłopak wydawał się na bardzo zdenerwowanego, więc postanowiłam przemówić.
-Słuchaj, cokolwiek od ciebie chciał, aktualnie mam to gdzieś i wolałabym nie mówić o nim.
Wstałam podnosząc rolety i poprawiając firankę. Dbałam o każdy szczegół.
-Przepraszam...-Powiedział z rozczarowaniem.
-Nic się nie stało. Może obejrzymy jakiś film?
Zmiana tematu była najlepszą opcją aby wyjść z tej niezręcznej sytuacji.
Po 15 minutach wybierania, włączyliśmy "Jupiter Intronizacja".
Nawet nie wiem kiedy przysnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz