Zaskoczył mnie.
-Co powinnam teraz zrobić?-Wyrzuciłam-Przyjść do więzienia z kwiatami i przeprosić, że jeszcze go aresztowali?
-Nie..-Nie dokończył, gdyż mu przerwałam.
-Wiem, że może nie uważałam, ale gdyby nie on to nie byłoby żadnego wypadku. To ON mnie okłamał!
-Moon, proszę, uspokój się, niedawno wyszłaś ze szpitala..-W głosie przyjaciela można było usłyszeć zmartwienie.
-Nieważne-Mruknęłam po czym znów zaczęłam zajadać lody.
Około godziny 17 wróciłam do domu ze spotkania. Cały czas byłam wściekła na Justina. Zachował się jak idiota kłamiąc w takich sprawach.
Nawet nie wiem po co mu to było. Nie sądziłam, że istnieją na świecie tacy głupi ludzie.
-Już jestem!-Krzyknęłam wchodząc do domu.
-Na stole w kuchni leżą tabletki, które musisz wziąć kochanie!-Odpowiedziała mi mama.
Wywróciłam oczami i poszłam do kuchni.Wzięłam lekarstwo i popiłam wodą. Zniesmaczona skierowałam się do swojego pokoju.
Położyłam się na łóżku i wzięłam swojego laptopa. Uzupełniłam swojego bloga nowymi postami o najnowszych zjawiskach astronomicznych i wyłączyłam
sprzęt. Z nudów postanowiłam wziąć długą i odprężającą kąpiel. Nalałam gorącej wody i wrzuciłam zapachowe mydełko w kształcie babeczki.
Zapach czekolady i malin rozniósł się w powietrzu. Z ulgą weszłam do wanny i zanurzyłam się po samą szyję. Wychodząc owinęłam ciało ręcznikiem.
Przetarłam ręką lustro z pary i przejrzałam się w nim uważnie. Miałam jeszcze kilka siniaków na brzuchu i lekko spuchniętą rękę. Spojrzałam
na miejsce pod żebrami gdzie miałam ślady po szwach. Moje biodro wciąż bolało, lecz wszystko było do zniesienia. Nie chciałam robić z siebie kaleki.
Wyszłam z łazienki już całkowicie ubrana od razu kierując się do łóżka.
beeep-beeep
-Halo?-Odebrałam nie patrząc nawet kto dzwoni.
-Cześć Moon, tu Justin.
-PROSZĘ NIE ROZŁĄCZAJ SIĘ!-Dodał od razu.
Wcale nie chciałam sie rozłączać, chciałam go wysłuchać, a następnie ostro powyzywać.
-Co chcesz-Spytałam z odrazą.
-Nie wiem od czego zacząć. Nie sądziłem, że to wszystko się tak potoczy.
-To oczywiste-Niegrzecznie mu przerwałam.
-Moon, proszę wysłuchaj mnie-Kontynuował-To był bardzo głupi pomysł z tym całym udawaniem i z tym pocałunkiem. Wiem, że mnie nie lubisz, ale
myślałem...właściwie nie wiem co sobie myślałem. Dzień przed twoim wypadkiem, musiałem załatwić kilka spraw. Niestety nie poszło po mojej myśli
i musiałem zlikwidować problem...-Zatrzymał się.
-Justin, do rzeczy.
-Pewien facet wisiał mi trochę pieniędzy i nie dotrzymał obietnicy. Pobiłem go, aż stracił przytomność. Uciekłem z miejsca zdarzenia, lecz i tak zostałem
posądzony. Chciałem...abyś udawała, że byłem z tobą tamtej nocy żeby prawda nie wyszła na jaw. To była najgłupsza rzecz jaką zrobiłem, okłamałem cię i chciałem
wykorzystać. Czuje się strasznie. Następnego dnia dowiedziałem się, że miałaś wypadek. Domyśliłem się, że pewnie chciałaś mnie zabić za to co ci zrobiłem.
To była moja wina i bardzo cię przeprasza... Te słowa i tak nic nie zmienią, wiem. Powinienem powiedzieć ci to prosto w oczy, ale bałem się. Bałem się, że
będziesz na mnie patrzeć z obrzydzeniem i nic nie będę mógł wydusić.
-Skończyłeś?-Byłam zirytowana i wściekła.
-Moon, proszę...-Nie zdążył nic dodać, gdyż się rozłączyłam.
Chciało mi się płakać, byłam bardzo zmęczona. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.